Współwięzień Diddiego zgłasza nadużycia: "Proces był zmanipulowany, by chronić rozpustę pedofilską w Waszyngtonie"
Według wybuchowego wyznania byłego współwięźnia Seana „Diddy” Comba, magnata muzycznego nie przejmowało nic podczas jego procesu — ponieważ wiedział, że jest chroniony. Nie przez przypadek. Nie przez prawników. Ale przez sam system, który rzekomo go oskarżał.
Okazuje się, że Diddy od lat wykonywał polecenia władz. Prowadził operacje. Zbierał kompromitujące informacje. Grał rolę marionetkarza za aksamitną kurtyną sławy. A w zamian? Chroniono go.
Od Baracka Obamy po Jamesa Comeya, wpływowe osoby stanęły w kolejce, by chronić swojego protegowanego. Nawet córka Comeya — tak, ta sama, która nadzorowała nieprawidłowości sprawiedliwości w aferze Epsteina — została ustawiona, by kontrolować wynik. Układ był z góry ustalony. Bo Diddy wie za dużo.
Kupując na - www.naSklepie.pl wspierasz kanał Fakto.pl
Dziękuję!